Książki: "Poczwarka" Dorota Terakowska
"Poczwarkę" przyniosłam ostatnio z biblioteki do domu wraz z kilkoma innymi książkami. Zabrałam ją ze sobą w podróż i sprawiła, że długa podróż pociągiem minęła mi zupełnie niepostrzeżenie. Dodam też od razu, że kilka dni po przeczytaniu wróciłam do tej książki jeszcze raz, za chwilkę wytłumaczę dlaczego.
To bardzo dobra, życiowa powieść, poruszająca temat choroby i niepełnosprawności; opowieść o rodzicach i córce, która urodziła się z ciężką postacią zespołu Downa.
Ewa i Adam są małżeństwem, prowadzą wspaniałe życie - są młodzi i zdrowi, kochają się, są nie brakuje im pieniędzy. Wszystko w ich zaplanowanym życiu układa się gładko i po kolei. Adam rozwija swoją karierę w informatyce, wspinając się coraz wyżej - może nawet zostanie wiceprezesem w firmie? Wraz z rozwojem kariery sytuacja finansowa też robi się coraz lepsza, a nawet tak dobra, że mogą rozpocząć budowę domu. Ten oczywiście również zostaje szczegółowo zaplanowany - minimum koloru, minimum mebli, czysta i jasna przestrzeń. Układ pomieszczeń jest uzgadniany z mistrzynią feng-shui, oczywiście za spore pieniądze.
Gdy Ewa zachodzi w ciążę, cieszą się i oczekując narodzin dziecka planują jego przyszłość - dobre przedszkole, pewnie prywatne, prestiżową szkołę, naukę języków itd; wszystko co zapewni mu szczęśliwe życie.
A potem w luksusowej klinice rodzi się Ono. Ona. Dziewczynka ze skośnymi fałdkami nad oczami.
I mówiąc kolokwialnie wszystkie plany biorą w łeb.
Zamiast łez szczęścia są łzy rozpaczy, mnóstwo żalu, złości, strachu i niezrozumienia. Tyle strachu i niedowierzania, że Ewa prawie zgadza się z Adamem, że Ono powinni zostawić w szpitalu - minie trochę czasu, i przecież zaczną jeszcze raz; przecież urodzą sobie nowe, doskonałe Dziecko z IQ minimum 120, i cudowny plan na życie, co prawda z opóźnieniem, będzie mógł być realizowany.
Jednak powoli, bardzo powoli, zaczyna kiełkować matczyna miłość...
Ona, Marysia, Myszka - wymaga ciągłej opieki, niewyczarpanej cierpliwości, niekończącej się miłości.
"Poczwarka" to moim zdaniem wyjątkowa książka. To wzruszająca powieść o akceptacji, zrozumieniu i miłości, czasem heroicznej. Zapadająca w serce i w pamięć, wzruszająca, prawdziwa.
Ta opowieść jest wymagająca. By w pełni dać się odczuć, potrzebuje czasu i spokoju.
W książce jest sporo nawiązań do Biblii. Biblijne imiona noszą Ewa i Adam. Na tyle sporo, że w pociągu zdarzyło mi się je trochę pomijać - i właśnie dlatego wróciłam do tej lektury jeszcze raz, bo czułam że potraktowałam ją zbyt płytko.
W mojej ocenie powieści należy się mocne 8/10 punktów.
W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz