Szukaj na blogu

Książki: "Trzecie oko wiedźmy" Danka Braun

Książki: "Trzecie oko wiedźmy" Danka Braun

Czekała na mnie już od półtora tygodnia, i kiedy już, już miałam się za nią zabierać, dopadło mnie paskudne przeziębienie, wyłączając na kilka dni moją zdolność czytania 😳, i nie tylko ją, bo ogólnie niezbyt się do czegokolwiek nadawałam 😀 Dobrze, że w miarę szybko udało mi się pozbierać, domowa apteczka z miodkiem, imbirem, cytryną i czosnkiem spełniła swoje zadanie. I jest nieźle. Przedwczoraj i wczoraj już udało mi się na czytaniu skupić, i tyle wystarczyło, "Trzecie oko wiedźmy" przeczytane! 

To było moje drugie spotkanie z książką Danki Braun, pierwszy raz powieść tej autorki miałam okazję przeczytać kilka miesięcy temu - TUTAJ przeczytasz moją recenzję.

Poprzednio zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać; teraz nastawiłam się na wciągającą, na pewno trochę kryminalną historię, w której ciągle się coś dzieje.

Skoro przeczytałam dwie książki Danki Brown, to mogę podzielić się spostrzeżeniem, które mi się po tych dwóch lekturach nasuwa: autorka tak doskonale mąci czytelnikom w głowach, i tak gmatwa akcję, że w wielu momentach naprawdę nieźle człowiek główkuje, jaki będzie finał i kto okaże się pozytywnym, a kto negatywnym bohaterem. A i tak, mnie przynajmniej, przez większą cześć powieści nie do końca się to udało. 

Tytułową "wiedźmą" jest Liliana, młoda kobieta, która oprócz tego, że ma zdolności paranormalne, prowadzi zwyczajne życie. Jest właścicielką sklepu obuwniczego, mieszka w Krakowie, w chwili kiedy ją poznajemy jest samotna, jak wielu samotników mieszka z kotem.Czarnym kotem Menelkiem. Jest mocno związana z rodziną, choć ta od sześciu lat, kiedy rodzice Lilki się rozwiedli, przechodzi kryzys. Lilka bardzo kocha wszystkich jej członków, choć na tym etapie nie chce utrzymywać kontaktu ani z ojcem, czyli sprawcą całego "zamieszania", ani ze starszym bratem, który dwa lata temu nagle zmienił zdanie i najwyraźniej ojcu wybaczył. Lilka tego nie popiera, więc ani nie odbiera od Miłosza telefonu, ani nie zamierza się z nim spotykać. Regularnie odwiedza mamę, która - choć została bardzo zraniona przez męża - stara się przekonać córkę, by ojcu wybaczyła. 

Liliana ma pewien instynkt, który nazywa "trzecim okiem", dar, który niejednokrotnie ostrzegł ją przed niebezpieczeństwem. Już wiele razy sprawdziło się w jej życiu, że przeczucia dotyczące zarówno jej, jak i kogoś z jej otoczenia okazały się prawdziwe. Od jakiegoś czasu miewa również dziwne sny, w których widzi siebie, i dwóch mężczyzn. Wie, że jeden z nich zostanie jej mężem. Niestety, w snach widzi też śmierć jednego z nich. Ciężko żyć z przeczuciem, że w przyszłości, która jej samej dotyczy, wydarzy się coś okropnego. 

Pewnego dnia Lilka poznaje jednego z mężczyzn ze snu. Kiedy parkuje samochód w okolicy swojego sklepu, jej uwagę zwraca dziwne zachowanie młodego chłopaka w kurtce z kapturem. Szybko okazuje się, że jej "trzecie oko" i tym razem ostrzegło ją przed niebezpieczną sytuacją, bo po jakimś czasie ten obserwowany chłopak usiłuje ukraść paczkę mężczyźnie wychodzącemu ze sklepu ze sprzętem elektronicznym. Mężczyzna ma wielkie szczęście, bo Lilka zdążyła powiadomić dwóch policjantów, którzy akurat niedaleko przechodzili, i kradzież została udaremniona. 

To właśnie on jest tym mężczyzną, którego wiele razy widziała we śnie. Tym, który ma zostać jej mężem. I który ma zostać zamordowany. 

To zaledwie początek! Mnóstwo się w tej książce dzieje, historia jest wartka i bardzo barwna. Jest wiele ciekawych postaci i wątków, w książce mamy doskonale zarysowane tło obyczajowe, a autorka z powodzeniem wodzi nas za nosy podsuwając tropy, które nie zawsze prowadzą tam, gdzie się domyślamy. Powieść świetnie się czyta, oderwać się trudno, więc radzę zarezerwować sobie trochę czasu na jej lekturę 😀

Książce przyznaję powieści 8,5 na 10 punktów i serdecznie polecam do przeczytania! To idealna lektura na jesienne i zimowe wieczory.

"Trzecie oko wiedźmy" możesz kupić na stronie Wydawnictwa Prozami, kliknij TUTAJ

W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.


Post powstał we współpracy z Wydawnictwem Prozami 

Klopsiki pieczone z pomidorkami koktajlowymi

Klopsiki pieczone z pomidorkami koktajlowymi

Cudowny obiad, który i mi, i mojemu mężowi bardzo posmakował. Fajny też dlatego, że jeśli same klopsiki przygotuje się wcześniej, choćby poprzedniego dnia, to obiad zajmie dosłownie pół godzinki. Robota w piekarniku robi się sama, bo pieczone pomidorki dają niepowtarzalny smak i zapach, wszystko razem jest boskie.

U mnie dziś te pyszności były z ryżem, ale tak naprawdę wystarczy kromeczka bułki. 

Składniki (na 2 osoby)

0,5 kg mięsa mielonego z łopatki lub karkówki wieprzowej

1 jajko

1 średnia cebula

2-3 ząbki czosnku

1-2 łyżki bułki tartej

1-2 łyżki posiekanej natki pietruszki

do smaku: sól, pieprz, zioła prowansalskie

kilka garści pomidorków koktajlowych, do nich również kilka ząbków czosnku

kilka gałązek rozmarynu

3-4 łyżki oliwy lub oleju

Przygotowanie:

Mięso miel,one przekłądam do miski, dodaję jajko, bardzo drobno pokrojoną cebulę, przeciśnięty przez praskę czosnek, bułkę tartą oraz przyprawy do smaku.

Dłonią wyrabiam masę przez kilka minut, a następnie formuję kuleczki wielkości orzecha włoskiego.

Na płaską blachę wlewam oliwę, rozkładam równomiernie klopsiki, między nie wsypuję pomidorki.

Dodaję też grubo posiekany czosnek, oraz rozkładam rozmaryn.

Pomidorki dodatkowo staram się oprószyć solą, a wszystko - pieprzem.

Blachę wstawiam do piekarnika nagrzanego do 190 stopni C. na 30 minut, na ostatnich kilka minut podkręcam jeszcze temperaturę do 215 stopni C, i ewentualnie włączam funkcję grilla.

Wszystko można raz czy dwa w międzyczasie przemieszać. 






Książki: "Nieobliczalna" Magda Stachula

Książki: "Nieobliczalna" Magda Stachula

Z powieściami Magdy Stachuli, można powiedzieć, jestem za pan brat, odkąd zupełnie przypadkiem, grubo ponad rok temu trafiłam w bibliotece na książkę "Oszukana". Wywarła na mnie takie wrażenie, że od tej pory uważnie obserwuję, co Autorka nowego wydaje 😀 (jeśli chcesz przeczytać moją recenzję, kliknij tutaj

Ucieszyłam się, że mogę przeczytać kolejną historię, zwłaszcza że wieczory są już długie i z przyjemnością spędzam je na kanapie z herbatą i książką. A historie, które Magda Stachula opisuje w swoich powieściach, są zawsze bardzo wciągające. Bohaterkami Jej thrillerów są kobiety, i to moim zdaniem bardzo sprytny zabieg, który przynosi autorce wiele czytelniczek 😉 Bo przynajmniej ja tak mam, że kiedy bohaterką jest kobieta, bardziej się z nią utożsamiam. Absolutnie jednak nie chcę przez to powiedzieć, że mężczyznom te książki się nie będą podobały - kiedy podsunęłam mężowi tę pierwszą, którą czytałam, również stwierdził, że jest bardzo dobra. 

Najnowsza książka Magdy Stachuli to doskonała, intrygująca opowieść o miłości, kłamstwie i zdradzie. Liczyłam na fascynującą lekturę, od której nie będę mogła się od niej oderwać - i dostałam to w 100%.

Książka zaczyna się śmiercią kobiety.

Kobiece bohaterki w "Nieobliczalnej" mamy aż trzy: to Martyna, Alicja i Adelina. 

Dwie pierwsze, chociaż od bardzo dawna są bliskimi przyjaciółkami, tak naprawdę nie wiedzą, jak wygląda ich codzienność. 

Martyna: jej życie wygląda idealnie - liczący się w lokalnym  środowisku mąż, śliczna córeczka, bogactwo i luksus.

Alicja - od zawsze samotna. Jest dziennikarką, mieszka z dwudziestodwuletnim synem. Kiedy chłopak był mały, Martyna często się nim opiekowała.

I najmłodsza - Adelina. Studentka opiekująca się chorą matką. Są wakacje, więc żeby dorobić, nocami pracuje jako barmanka. 

Jest również mężczyzna - Daniel. Niezwykle przystojny syn Alicji. Udało mu się dostać stypendium, dzięki któremu planuje spędzić rok we Florencji.

Martyna naprawdę - przemocowy mąż, despota, zaborczy i chorobliwie zazdrosny, który kobietę na każdym kroku kontroluje i poniża. Każdy dzień Martyny to ciągła niepewność i strach. Niestety, nie ma mowy o rozwodzie, bo Wojciech jest liczącym się w środowisku radnym, który nie zamierza pozwolić, by coś poszło nie po jego myśli.

Alicja naprawdę: Daniel jest dla niej ciągle małym chłopcem, nad którym chce mieć kontrolę. Nie umie znieść myśli, że syn podejmuje ważne decyzje bez jej udziału.

Adelina naprawdę: nigdy nie poznała ojca, i przez całe życie boryka się z depresją matki.

Daniel naprawdę: chce żyć własnym życiem i walczy z matką o tę niezależność.

To Daniel właśnie w pewnym momencie staje się kimś, kto połączy wszystkie bohaterki. 

Jest też śmierć, od której wszystko się zaczęło. Kto zginął? Kto jest winien? Jakie będą konsekwencje tego wydarzenia?

Powieść czyta się bardzo lekko, i ma się ochotę jej nie odkładać ani na chwilę, dopóki się nie skończy. Polecam ją z całego serca, jak zawsze przy książkach Magdy Stachuli!

Oceniam ją na 9 punktów w mojej 10-stopniowej skali.

Książkę możesz kupić na stronie księgarni internetowej Matfel.pl - KLIK

Przy okazji, jak zawsze, zapraszam na stronę księgarni https://matfel.pl/ - znajdziesz na niej wielki wybór książek!

W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.


Post powstał we współpracy z księgarnią internetową Matfel.pl

Kolorowa warzywna zapiekanka

Kolorowa warzywna zapiekanka

Lubię takie dni, kiedy nic nie trzeba i nic człowieka nie goni, tylko niestety jakoś ich za mało. A to takie człowiekowi potrzebne... No nic, cieszę się z tego, że dziś właśnie jest taki dzień. Bez pośpiechu mogę zrobić coś w kuchni, coś wymagającego trochę więcej czasu niż zwykle - jak ta zapiekanka warzywna z efektem wow 🥰😍

Choć w sumie co do czasu to wcale nie jest taka wymagająca, zwłaszcza jeśli co nieco przygotuje się na przykład dzień wcześniej. Chciałam, żeby była pełna barw i smaku, więc zadbałam o kolory, a każdą masę wyraziście doprawiłam.

Piekłam ją w keksówce o wymiarach 8 na 15 cm.



Masa ziemniaczana:

400 g ugotowanych w osolonej wodzie ziemniaków

1 średnia cebulka + olej do smażenia

posiekany koperek wg uznania

1 żółtko

1 pełna łyżka mąki pszennej

1 łyżeczka mąki ziemniaczanej 

kilka łyżek kukurydzy z puszki, dokładnie odsączonej

dodałam też dla koloru 1 płaską łyżeczkę kurkumy

sól i pieprz do smaku

Masa brokułowa:

350 g ugotowanych w osolonej wodzie różyczek brokuła

2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę

1 żółtko

1 łyżeczka gęstej śmietany 18%

1 pełna łyżka mąki pszennej

do smaku: sól i pieprz, mielona gałka muszkatołowa 

Masa marchewkowa:

300 ugotowanej w osolonej wodzie marchewki 

1 przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku

1 płaska łyżeczka curry

1 łyżeczka gęstej śmietany 18% 

1 żółtko

2 łyżki mąki pszennej

sól i pieprz do smaku

Dodatkowo:

papier do wyłożenia foremki

Przygotowanie:

Wszystkie warzywa gotuję do miękkości w osolonej wodzie (ugotowałam je dla pewności oddzielnie, bo gotują się w różnym czasie).

Masa ziemniaczana:

Jeszcze gorące ziemniaki przeciskam przez praskę lub dokładnie duszę widelcem.

Gdy ziemniaki stygną, drobniutko kroję cebulę i podsmażam ją do lekkiego zezłocenia na małej ilości oleju, po usmażeniu odsączoną z tłuszczu przekładam do ziemniaków.

Dodaję żółtko i posiekany koperek, dokładnie wszystko mieszam, doprawiam do smaku. 

Na końcu dodaję obie mąki, mieszam tylko do połączenia (nie za długo, bo masa zacznie robić się rzadka) i dosypuję kukurydzę, jeszcze raz mieszam.

Masa brokułowa:

Ugotowane różyczki dokładnie duszę widelcem.

Dodaję czosnek, śmietanę i żółtko, mieszam.

Doprawiam do smaku gałką muszkatołową, solą i pieprzem.

Na końcu dodaję mąkę, mieszam.

Masa marchewkowa:

Ugotowaną marchewkścieram na najdrobniejszej tarce.

Dodaję do niej śmietanę, żółtko i czosnek, doprawiam do smaku curry, solą i pieprzem.

Dodaję mąkę i dokładnie mieszam.

Złożenie i pieczenie:

Foremkę wykładam papierem, zarówno dno jak boki.

Wykładam po kolei łyżeczką, porcje mas, zaczynając od jednego rogu foremki (trzymam ją opartą na jednym z rogów).

Staram się wykładać masy równo, tworząc paski.

Wypełniam w ten sposób całą foremkę, po czym wstawiam ją do piekarnika nagrzanego do 190 stopni C.

Piekę ok. godziny, do zezłocenia.

Wyjmuję zapiekankę z piekarnika i zostawiam na 10 minut do przestygnięcia.

Aby ją ładnie wyjąć, kładę na foremce deskę do krojenia, i odwracam, a potem ostrożnie zdejmuję papier.

Kroję w grube plastry.

Efekt będzie większy, jeśli kroi się ją po skosie. 

Najlepiej kroi się kiedy wystygnie z 20 minut. Pozostaje ciepła, więc nadaje się do jedzenia, lub można ją dodatkowo podgrzać.




Kurczak smażony w cieście maślankowym

Kurczak smażony w cieście maślankowym

Kurczak w takiej wersji smakuje wyśmienicie - mięciutkie, delikatne mięso usmażone w pysznym cieście, na dodatek z aromatycznym sosem. Oj, dużo można mówić, jakie to dobre 🤩

Składniki na 2 porcje:

2 pojedyncze filety z piersi kurczaka

sól ziołowa lub zwykła

mielony czarny pieprz

Ciasto:

3 czubate łyżki mąki pszennej

1 czubata łyżka mąki ziemniaczanej

1 jajko

1/3 szklanki maślanki naturalnej

do smaku: sól ziołowa lub zwykła, mielony czarny pieprz, słodka mielona papryka, papryka chili

Sos:

1 łyżka masła

1 łyżeczka miodu

2 łyżki jasnego sosu sojowego

2 ząbki czosnku

2 łyżki wody

Dodatkowo:

olej do głębokiego smażenia

prażony biały sezam

Przygotowanie:

Mięso kroję na kilkucentymwtrowe kawałki, doprawiam solą ziołową lub zwykła i pieprzem, mieszam.

Odstawiam na godzinę (można też przyprawić je wieczorem i zostawić w lodówce do następnego dnia).

W czasie gdy nagrzewa się olej szykuję ciasto (oleju powinno być w garnku lub na patelni minimum na wysokość 5 cm:

Mieszam wszystkie składniki ciasta rózgą kuchenną - będzie dość gęste.

Pokrojone mięso przekładam do ciasta, dokładnie mieszam.

Smażę w rozgrzanym oleju, najlepiej porcjami (za duża ilość mięsa może spowodować, że będzie się bardziej gotować,niż smażyć) - najpierw ok. 5 minut mieszając.

Po tym czasie wyjmuję kurczaka łyżką cedzakową na papier, i smażę kolejną porcję.

Ja smażyłam mojego kurczaka w dwóch porcjach.

Kiedy całość jest raz usmażona, smażę je powtórnie, przez 3-4 minuty, do ładnego zarumienienia.

Sos:

Na patelni rozpuszczam masło, dodaję miód i sos sojowy, a także przeciśnięty przez praskę czosnek.

Chwilkę razem smażę, dolewam wodę, mieszam.

Podgrzewam jeszcze przez 30 sekund.

Podanie:

Usmażonego kurczaka polewam sosem, posypuję prażonym sezamem i dokładnie mieszam.

Można go dodatkowo posypać posiekaną natką pietruszki albo pokrojonym szczypiorkiem.







Paluszki z kurczaka

Paluszki z kurczaka

Uwielbiam, kiedy prawie z niczego (mam na myśli, że z małej ilości, bo kurczaka miałam tyle, jakby kot napłakał) powstaje coś pysznego. Pomysł na paluszki przyszedł mi do głowy, kiedy zastanawiałam się nad kotletami siekanymi - zresztą tu na blogu znajdziesz na nie kilka przepisów. Ale co tam kotlety, fajniejsze są paluszki 🤩

Na końcu tego postu dopiszę linki do kotletów siekanych, może coś Ci się spodoba.


Składniki (6-8 sztuk):

1 pojedynczy, mały filet z piersi kurczaka

po niedużym kawałku zielonej i czerwonej papryki 

pół małej cebuli

1 łyżka posiekanej natki pietruszki

do smaku: sól i pieprz, curry, wędzona słodka papryka, czosnek granulowany

1 łyżka majonezu

1 pełna łyżka mąki pszennej

Dodatkowo:

bułka tarta do panierowania

olej do smażenia

Przygotowanie:

Mięso siekam drobno ostrym nożem, trochę jak na tatar (nie aż tak drobno), podobnie robię z cebulą.

Bardzo drobno kroję obie papryki.

Wszystko przekładam do miski, dodaję posiekaną natkę pietruszki oraz przyprawy do smaku, dokładnie mieszam.

Dodaję majonez i mąkę, mieszam do uzyskania kleistej, gęstej masy.

Nabieram porcję wielkości małej mandarynki i przekładam ją na talerz z bułką tartą, obtaczam w niej i dopiero wtedy formuję podłuużny paluszek.

Tak przygotowane paluszki smażę na rumiano z każdej strony na średnio rozgrzanym tłuszczu.






Siekane kotleciki z kurczaka z pieczarkami i serem















Kurczak flamandzki

Kurczak flamandzki

Sposób na pysznego, niezwykle aromatycznego kurczaka? Warto udusić go z dużą ilością cebuli, która w połączeniu w przyprawami zamieni się w pyszny sos. To proste danie doskonale rozgrzeje i nasyci.


Składniki:

6 udek z kurczaka

1 łyżka mąki pszennej

2 duże cebule

3 łyżki oleju

1 łyżeczka mielonego kuminu rzymskiego (lub roztartego w moździerzu) 

4-5 ząbków czosnku

1 łyżeczka słodkiej wędzonej papryki 

6-8 łyżek jasnego sosu sojowego

1 łyżka przecieru pomidorowego

1 łyżeczka musztardy sarepskiej

sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

Mięso nacieram solą i pieprzem, a potem obtaczam w mące.

Rozgrzewam olej na patelni i podsmażam kurczaka z obu stron do mocnego zarumienienia.

W międzyczasie obieram i kroję w kostkę cebulę.

Gdy kurczak się podsmaży, zdejmuję go na chwilę z patelni i wrzucam na nią cebulę. Od razu zmniejszam moc palnika do minimum.

Przekładam z powrotem kurczaka - układam go na cebuli, wszystko posypuję mkinem rzymskim, dolewam sos sojowy, przykrywam patelnię i duszę ok. 30 minut, dwukrotnie przewracając mięso (bez mieszania cebuli).

Po tym czasie z cebuli powinien wytworzyć się sos. 

Dodaję posiekany czosnek, wędzoną paprykę, przecier pomidorowy i musztardę, lekko wszystko mieszam.

Wstępnie doprawiam sos do smaku solą i pieprzem.

Duszę wszytko pod pokrywką jeszcze do pół godziny, mięso powinno być bardzo miękkie. Można podlać wszystko odrobiną wody.

Doprawiam ostatecznie do smaku.






Kotlety z kapusty kiszonej

Kotlety z kapusty kiszonej

Pyszny smak tych kotletów kojarzy mi się ze świętami, i z powodzeniem można je przygotować choćby na kolację wigilijną, bo z czerwonym barszczem będą wspaniałe.


Składnik (ok. 12 kotletów):

ok. 600 g kapusty kiszonej

1 średniej wielkości cebula

6-8 średniej wielkości pieczarek

2 jajka

2-3 czubate łyżki mąki pszennej

sól i pieprz do smaku

bułka tarta do panierowania

olej do smażenia

Przygotowanie:

Kapustę gotuję do miękkości (czas gotowania zalezy od kapusty, ok. 40-50 minut).

Gdy kapusta się gotuje, podsmażam (na niewielkiej ilości) oleju cebulę pokrojoną w małą kostkę.

Gdy cebula się zeszkli, dodaję drobno pokrojone pieczarki, lekko wszystko solę i podsmażam do chwili, gdy pieczarki się lekko zarumienią.

Ugotowaną kapustę dokładnie odsączam na sicie, a potem siekam dość drobno.

Posiekaną przekładam do miski, dodaję jajka i cebulę z pieczarkami, dokładnie mieszam.

Dodaję mąkę, mieszam, doprawiam solą i pieprzem do smaku.

Z masy robię kulki wielkości mandarynki, każdą obtaczam w bułce tartej a potem spłaszczam.

Kotlety smażę na rumiano z obu stron.


Kotlety "Piratki" z kurczaka, z pieczarkami

Kotlety "Piratki" z kurczaka, z pieczarkami

Takie dobre sobie to wymyśliłam, że musiałam sama się przywołać do porządku, żeby nie zjeść, bo to obiad na jutro 😅

Dawno nie jadłam tak soczystego kotleta z fileta z kurczaka (spróbować przecież musiałam 😉)

Mięsko delikatne, super soczyste, i farsz z pieczarek  - na pewno do tych kotlecików będę wracać. Polecam do wypróbowania na niedzielny obiad.



Składniki (5-6 sztuk):

2 pojedyncze filety z piersi kurczaka

6-8 średnich pieczarek

1 niewielka cebula

2 łyżeczki śmietankowego serka kanapkowego 

1-2 łyżki posiekanej natki pietruszki

sól i pieprz do smaku

Dodatkowo:

troszkę mąki pszennej

1 jajko

bułka tarta 

olej do smażenia

Przygotowanie:

Filety kroję na 2 albo 3 części, każdą lekko rozbijam tłuczkiem do mięsa - tylko troszkę, kotlety powinny pozostać grube na ok. centymetr. Nie powinny też być duże - najlepiej takie max 6-7 cm, bo inaczej będzie trudniej je przygotować.

Mięso z obu stron oprószam solą i pieprzem.

Drobniutko kroję cebulę i podsmażam ją do zeszklenia na małej ilości oleju.

Pieczarki kroję w malutką kostkę, dorzucam do cebuli, lekko wszystko solę i smażę kilka minut.

Zdejmuję z patelni, zostawiam w miseczce do przestudzenia.

Do zimnych pieczarek dodaję serek, mieszam, dodaję trochę natki pietruszki, doprawiam solą i pieprzem.

Na każdym rozbitym kotlecie z jednej strony rozkładam porcję farszu, dociskam.

Można dodatkowo posypać natką.

Kotleta razem z farszem posypuję mąką, przyklepuję lekko (farsz będzie się lepiej trzymał).

Następnie panieruję kotlety w jajku i bułce, i smażę na złoto z obu stron.

Podaję na gorąco.






Sos warzywny

Sos warzywny

Wymyśliłam go na jutro do duszonego fileta z kurczaka, ale po spróbowaniu stwierdzam, że nie tylko do niego pasuje, bo jest też boski na zimno, i będzie też bardzo fajnie smakował z wędliną na kanapkach, albo z jakimiś warzywnymi kotletami. 

Moja porcja jest niewielka, z takiej ilości warzyw jaką widać na zdjęciu, wyszedł z tego słoiczek o pojemności 240 ml. 





Składniki:

3 niewielkie marchewki

biała część pora

1 ząbek czosnku

posiekana natka pietruszki, ilość wg uznania

ok. pół szklanki śmietanki 30% (jeśli chcesz sos odchudzić, użyj mleka 3,2%)

1 żółtko

1 płaska łyżka masła

1 łyżeczka oleju

do smaku: szczypta wędzonej słodkiej papryki, szczypta curry, szczypta gałki muszkatołowej

ewentualnie gorąca woda do podlania 

Przygotowanie:

Myję i obieram marchewki, potem kroję je na cienkie paseczki, i następnie skośnie jak na zdjęciu.

Pora kroję w niewielką kostkę.

Siekam czosnek.

Na patelni rozgrzewam olej i dodaję masło, czekam aż to się rozpuści i wrzucam pokrojoną marchewkę (średnia moc palnika).

Smażę ją przez chwilę, mieszając, by odrobinę zmiękła.

Dodaję pokrojonego pora, oprószam wszystko solą i pieprzem, smażę mieszajac (dalej nie wielki ogień) 2-3 minuty.

Następnie dodaję posiekany czosnek, zmniejszam moc palnika do minimum, przykrywam patelnię i duszę wszystko kolejne 2-3 minuty.

Śmietankę dokładnie mieszam z żółtkiem, wlewam na patelnię, mieszam podgrzewając aż sos ładnie zgętnieje.

Gęstość sosu reguluję dolewając wodę. 

Jeśli wytrąci się tłuszcz, dolewam jej jescze troszkę, by sos byłjednolityu i aksamitny.

Dodaję posiekaną natkę pietruszki - ilosć wg uznania, możną ją też zastąpić koperkiem.

Doprawiam wszystko do smaku: solą, pieprzem, curry, wędzoną papryką i gałką muszkatołową.






Copyright © 2016 sio-smutki-od-kuchni , Blogger