Szukaj na blogu

Zapiekanka z brokułem, rybą i makaronem

Zapiekanka z brokułem, rybą i makaronem

Znowu przegląd lodówki na obiad - wyjeżdżam na kilka dni i nie chciałam, żeby coś się zmarnowało. W zapiekance znalazły się: brokuł, młode marchewki, ryba, makaron i ser. Bardzo łatwa i naprawdę smaczna! Nie podaję dokładnych proporcji, bo tak naprawdę śmiało można je zmieniać, smak i tak na pewno pozostanie dobry.

Zapiekankę upiekłam w półokrągłej cwibakówce, ale każdy kształt formy będzie ok.

Składniki:

1 brokuł

kilka młodych marchewek

ugotowany makaron, u mnie świderki 

usmażona ryba - u mnie to były mrożone kostki z mintaja

Sos:

1 serek twarogowy z ziołami, użyłam Almette

2 jajka

Dodatkowo:

kilka plastrów żółtego sera na górę do zapieczenia (użyłam cheddara)

masło do posmarowania formy

bułka tarta do posypania formy

Przygotowanie:

Brokuła dzielę na małe różyczki i gotuję kilka minut w osolonej wodzie, odcedzam.

Powinien pozostać lekko jędrny.

Gotuję do miękkości makaron (chyba że masz już ugotowany).

Rybę obtaczam w mące i smażę (krótko, bo i tak "dojdzie" w zapiekance).

Po usmażeniu lekko ją rozdrabniam.

Obieram marchewki i kroję je na niewielkie kawałki.

Wszystkie składniki przekładam do miski i lekko mieszam (można wszystko lekko doprawić solą i pieprzem - ale ostrożnie, bo wszystkie składniki w trakcie przygotownaia był solone - po czym przekładam do posmarowanej masłem i posypanej bułką tartą foremki.

Serek przekładam do miski, wbijam jajka i mieszam rózgą do powstania płynnego sosu.

Ten wlewam równomiernie do foremki.

Zapiekankę wstawiam do piekanrika nagrzanego do 180 stopni C na ok. 30 minut.

Po tym czasie na górze układam plastry sera i piekę jeszcze przez chwilę, do jego rozpuszczenia. 

Podaję na gorąco.








Sznycle z indyka w płatkach kukurydzianych

Sznycle z indyka w płatkach kukurydzianych

To w sumie bardzo proste danie, ale jednocześnie moim zdaniem tak pyszne, że warto o nim napisać.

Mięso z indyka przygotowane w ten sposób jest delikatne, soczyste i smakuje naprawdę rewelacyjnie. A kotlety robi się bardzo szybciutko, bo nie wymagają długiego smażenia.



Składniki:

kawałek fileta z piersi indyka, pokrojony na kotlety trochę ponad 1 cm grubości (u mnie 3 kotlety)

sól i pieprz 

1 łyżka mąki pszennej

1 łyżeczka słodkiej mielonej papryki

pół łyżeczki czosnku granulowanego

1/3 łyżeczki curry

jajko

płatki kukurydziane

olej do smażenia

Przygotowanie: 

Pokrojone w plastry mięso oprószam solą i pieprzem, wklepując je lekko.

Mąkę mieszam z mieloną papryka, curry i granulowanym czosnkiem, i panieruję w nich kotlety.

Rozbełtane jajko mieszam ze szczyptą soli i pieprzu.

Kotlety moczę w jajku, a potem w pokruszonych płatkach kukurydzianych (dociskam je, żeby płatki się przykleiły).

Smażę po 3 minuty na dość mocno rozgrzanym oleju (oleju powinno być na patelni sporo, musi przykrywać całe dno).









Kurczak duszony z pomidorami i cebulą

Kurczak duszony z pomidorami i cebulą

Mniej więcej taki obiad mam w pamięci, gdy myślę o Babci - pyszne, soczyste, mieciutkie mięso wolno duszone w żeliwnym garnku, na piecu kaflowym. Pachniało w całym domu i nie dało się takiemu zapachowi oprzeć - trzeba było jeść ☺ Babcia przyprawiała mięso najbardziej podstawowymi przyprawami, i ja zrobiłam dziś tak samo: sól, pieprz, czosnek i liść laurowy, i tyle. Chociaż w moim daniu jest coś, czego Babcia nie używała, czyli świeża bazylia - ale ona tak cudownie do tego smaku pasuje!

Udusiłam kurczaka, ale w takiej wersji sprawdzi się właściwie każde mięso, i również ryba (tę będzie się dusić krócej).

Polecam, smak jest wyśmienity, a mięso wyjątkowo soczyste.


Składniki (porcja na 2 osoby):

4-8  dowolnych kawałków kurczaka, np. udka lub podudzia, w zależności od wielkości 

1 łyżeczka mąki pszennej

1 średniej wielkości cebula

1 pomidor malinowy

4 ząbki czosnku

1 listek laurowy 

garść świeżych liści bazylii

4 łyżki oleju

sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

Mięso (u mnie górna część udek ze skórą) nacinam od strony skóry, i z obu stron nacieram solą i pieprzem (u mnie solą ziołową), a potem posypuję mąką.

Tak przygotowane obsmażam z obu stron na rumiano na mocno rozgrzanym oleju.

Gdy kurczak jest już podsmażony, dorzucam do niego pokrojoną w dużą kostkę cebulę.

Smażę przez chwilę, po czym dokłądam posiekany czosnek, zmniejszam ogień do małego i przykrywam patelnię.

Duszę 20-25 minut - w tym czasie nic nie trzeba mieszać.

Następnie dodaję pokrojonego w kostkę pomidora, dorzucam liść laurowy, polecam mięso plynem z duszenia.

Duszę wszystko pod pokrywką (mały ogień) jeszcze kolejnych 20-25 minut.

Przed końcem duszenia dodaję posiekaną bazylię, ostatecznie doprawiam dp smaku solą i pieprzem.











Curry z indykiem, zielonym groszkiem i soczewicą

Curry z indykiem, zielonym groszkiem i soczewicą

Szykuję ostatnio trochę "słoikowych" obiadów, i między innymi zrobiłam porcję takiego curry z indykiem. Bardzo smaczne, bardzo aromatyczne, idealne do przetrzymania  i późniejszego podgrzania. 



Składniki (porcja na 2 osoby):

300 g fileta z indyka

1 łyżka mąki

3 łyżki oleju

1 średniej wielkości cebula

3/4 dużej puszki zielonego groszku

kilka cm jasnej części pora (3-5 cm, drobno posiekane)

1 mała czerowna papryczka chili (bez nasion)

3 ząbki czosnku

kilka pomidorków koktajlowych

1-2 łyżki drobno posiekanej natki pietruszki

garść czerwonej soczewicy 

mała puszka mleka kokosowego (lub pół dużej)

ok. pół szklanki wody

1 łyżeczka (lub więcej) curry

sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:

Mięso kroję w niewielkie paseczki, oprószam solą i pieprzem, posypuję mąką i mieszam.

Rozgrzewam olej w głębokiej patelni, wkładam mięso z indyka i podsmażam do zarumienienia. 

Podsmażone mięso zsuwam na bok patelni, a w wolne miejsce wrzucam pokrojoną w piórka cebulę. 

Smażę aż się zarumieni, zsuwam do mięsa, dodaję pokrojonego pora.

Smażę 2-3 minuty, dodaję posiekany czosnek, groszek, posiekaną papryczkę chili i pokrojone pomidorki.

Dolewam wodę, przykrywam patelnię, duszę kilka minut.

Następnie dolewam mleko kokosowe, dodaję curry i połowę posiekanej natki pietruszki (resztą posypuję gotową potrawę), dorzucam też garść czerwonej soczewicy.

Duszę ok. 20 minut pod przykryciem.

Na koniec doprawiam do smaku solą i pieprzem.











Gulasz z łopatki

Gulasz z łopatki

Taki gulasz robię najczęściej do placka po węgiersku. Jest lekko pikantny, trochę korzenny, aromatyczny i bardzo smaczny.


Składniki (3 porcje):

0,5 kg łopatki wieprzowej, niezbyt tłustej

1 płaska łyżka mąki pszennej

4 łyżki oleju

1 średniej wielkości cebula

5 średniej wielkości pieczarek

1 średniej wielkości czerwona papryka

1 mała (lub mniej) czerowna papryczka chili

2 ząbki czosnku

ok. 1 szklanki wody

1 łyżka przecieru pomidorowego

1 płaska łyżeczka słodkiej wędzonej papryki

1 płaska łyżeczka słodkiej papryki

1/4 łyżeczki mielonego kuminu

1/4 łyżeczki curry

1/2 łyżeczki suszonego cząbru

sól i mielony czarny pieprz do smaku

1-2 łyżki drobno posiekanej natki pietruszki

Przygotowanie:

Mięso kroję na małe kawałki, oprószam solą i pieprzem, posypuję mąką i mieszam, by się nią równomiernie pokryło.

Obieram cebulę i kroję ją w kostkę.

Słodką paprykę kroję na małe paseczki, z papryczki chili usuwam nasiona i również ją kroję, bardzo drobno.

Pieczarki kroję na pół, i potem na plasterki.

Czosnek siekam jak najdrobniej.

Rozgrzewam olej na głębokiej patelni, wrzucam łopatkę i podsmażam przez kilka minut, mieszając.

Mięso powinno się zarumienić.

Podsmażone zsuwam na jedną część patelni i w wolne miejsce wrzucam pokrojoną cebulę.

Smażę ją ok. 3-4 minuty, do zeszklenia.

Cebulę zsuwam do mięsa, w wolne miejsce dokładam pieczarki.

Smażę kolejnych kilka minut.

Pieczarki zsuwam do pozostałych składników i dorzucam papryki.

Smażę 2-3 minuty, po czym wszystko mieszam i dolewam wodę.

Dodaję też posiekany czosnek, oraz przyprawy: obie papryki w proszku, cząber, curry i kumin, wstępnie też doprawiam wszystko solą i pieprzem.

Przykrywam patelnię i na niewielkim ogniu duszę ok. 30-40 minut, w zależności od mięsa - powinno po tym czasie być miękkie.

Dodaję przecier pomidorowy, ewentualnie dolewam troszkę wody.

Przed końcem duszenia dodaję posiekaną natkę pietruszki.


Makaron z boczkiem, pomidorkami cherry i świeżą szałwią

Makaron z boczkiem, pomidorkami cherry i świeżą szałwią

Jakie najszybsze obiady przygotowujesz? Moim zdaniem to właśnie makarony należą do ścisłej czołówki, bo pyszny obiad z makaronem da się przygotować nawet w 15 minut. Często tak właśnie robię 😀 Swoją drogą jakoś tak u mnie jest, że obiady z makaronem najczęściej przygotowuję sobie do pracy.

Dzisiejszy makaron z wędzonym boczkiem, słodkimi pomidorkami cherry i świeżą szałwią bardzo mi posmakował 😋


Składniki (na 2 osoby):
ok. 100 g makaronu wstążki lub nitki (u mnie chiński makaron mie, który bardzo szybko się gotuje)
1 mała cebula
100 g wędzonego surowego boczku w plastrach (plus ewentualnie łyżka oleju)
kilka pomidorków cherry
2 ząbki czosnku
ok. pół szklanki słodkiej śmietanki, mleka lub jak u mnie mleka do kawy
2 trójkąciki śmietankowego serka topionego (można zamiast serka topionego dodać łyżkę serka kanapkowego, lub mascarpone)
kilka listków świeżej szałwii
sól i pieprz do smaku
świezo mielony czarny pieprz
ewentualnie sól do smaku
Przygotowanie:
Makaron gotuję w osolonej wodzie wg przepisu na opakowaniu, odcedzam.
W międzyczasie obieram i drobno kroję cebulę.
Boczek kroję na cienkie paseczki, a potem w drobną kostkę.
Podsmażam przez kilka minut boczek na patelni (można dodać odrobinę oleju), a gdy się lekko wytopi i zezłoci dodaję cebulę i smażę je razem do zeszklenia się cebuli.
Następnie dodaję pokrojone na kilka cząstek pomidorki i posiekany czosnek.
Smażę 2-3 minuty, mieszając.
Dodaję ugotowany makaron, dolewam śmietankę lub mleko, dodaję serki topione.
Mieszam, żeby serki się połączył z makaronem.
Na końcu dodaję drobno posiekaną szałwię.
Doprawiam do smaku świeżo zmielonym czarnym pieprzem i ewentualnie solą (raczej nie będzie potrzebna)




Kulki z pieczarek

Kulki z pieczarek

Pomysł na pyszne i soczyste pieczarkowe kulki 😋 

Można zjeść je jako główne danie, ale mogą też być obiadowym dodatkiem.

Ja swoje kulki usmażyłam tradycyjnie, można je jednak również smażyć w głębokim tłuszczu.


Składniki:

10-12 średniej wielkości pieczarek

1 mała cebula

1 jajko

1-2 łyżki posiekanej natki pietruszki

3 pełne łyżki kaszy kuskus

2-3 łyżki bułki tartej

sól i pieprz do smaku

bułka tarta do panierowania

olej do smażenia

Przygotowanie:

Pieczarki ścieram do dużej miski na tarce z grubymi oczkami.

Bardzo drobniutko kroję cebulę, dodaję ją do pieczarek razem z posiekaną natką pietruszki.

Dodaję jajko, sól i pieprz do smaku, dokładnie mieszam.

Wsypuję surowy kuskus, mieszam i odstawiam na 10 minut.

Dopiero po tym czasie dosypuję bułkę tartą - staram się wsypać jej jak najmniej, tyle tylko żeby ulepić kulki.

Kulki obtaczam w bułce tartej i smażę na rumiano, obracając je żeby równomiernie się usmażyły.







Siekane kotlety z indyka z białą kapustą

Siekane kotlety z indyka z białą kapustą

Po raz kolejny stwierdzam, że jedzonko, które powstaje zupełnie przypadkiem, okazuje sie po prostu rewelacyjne. Któregoś dnia robiłam bigos i zostało mi troszkę białej kapusty. W ogóle to do jutra powinnam jak najbardziej opróżnić lodówkę, bo ją zmieniamy, więc staram się wykorzystywać wszystko co w niej jest. Miałam jeszcze kawałek fileta z indyka, i taka właśnie fuzja mi się zrobiła - z tego fileta i tejże kapusty!

Smak świetny, kocham takie właśnie klimaty, wiec kotlety będą na pewno do powtórzenia. 



Składniki (7-8 sztuk):

ok. pół kg fileta z indyka

1 mała cebula

ok. 1 szklanki drobniutko poszatkowanej białej kapusty

1 duży ząbek czosnku

kilka świeżych liści selera, drobo poszatkowanych (można zamienić na natkę pietruszki, choć to liście selera w dużej mierze dodają kotletom smaku)

1 płaska łyżeczka curry

1 pełna łyżka majonezu

2 łyżki mąki pszennej

sól i pieprz do smaku

bułka tarta do panierowania

olej do smażenia

Przygotowanie:

Mięso z indyka kroję w drobną kostkę, przekłądam do miski.

Bardzo drobno kroję cebulę, czosnek przeciskam przez praskę, i to wszystko razem z posiekaną kapustą i liśćmi selera łączę z mięsem w misce.

Dodaję majonez i dokładnie mieszam.

Dodaję mąkę, mieszam do uzyskania gęstej masy.

Doprawiam wszystko do smaku curry, solą i pieprzem..

Formuję okrągłe, lekko spłaszczone kotlety, każdt anieruję w bułce tartej.

Smażę po 4-5 minut z każdej strony na rumiano, na średnim ogniu.

Kotlety w czasie smażenia są dość delikatne, więc najłatwiej przewraca się je łopatką.






Skrzydełka z curry i mango

Skrzydełka z curry i mango

Marynatę do tych skrzydełek zrobiłam całkiem przypadkiem, po prostu dlatego, że po serniku na zimno zostało mi trochę pulpy z mango. Coś trzeba było wymyśleć, żeby się nie zmarnowała. Muszę przyznać, że smak kurczaka z tą marynatą to strzał w dziesiątkę, naprawdę jest pyszny!


Składniki:
10 skrzydełek z kurczaka
Marynata:
3 łyżki pulpy z mango
1 łyżka majonezu
0,5 łyżeczki musztardy sarepskiej
2 łyżki oleju do marynaty plus olej na dno formy
2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 łyżeczka curry
1 łyżeczka soli
0,5 łyżeczki cukru
0,5 płaskiej łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
Przygotowanie:
Skrzydełka przecinam na pół, odrzucam końcówki. 
Podzielone skrzydełka przekładam do miski.
Dokłądnie mieszam wszystkie składniki marynaty, po czym wykładam ją na mięso i dokładnie mieszam.
Przyprawione skrzydełka zostawiam na noc w lodówce.
Pieczenie:
Na dno formy do pieczenia wlewam 2-3 łyżki oleju.
Wykładam skrzydełka - jedną warstwą.
Piekę w 170 stopniach C do ładnego zarumienienia (45-50 minut) - bez termoobiegu.




Jak oszczędzać na gotowaniu?

Jak oszczędzać na gotowaniu?



Zastanawiałam się, od czego ten post zacząć, i co jest najważniejsze w oszczędzaniu w kuchni. I jak pogodzić to, żeby było smacznie, zdrowo i tanio?

Doszłam do wniosku, że pierwszą, najważniejszą i niepodważalną prawdą w oszczędzaniu jest: nie wyrzucam jedzenia
Nie wyrzucam dosłownie niczego. Wszystko przetwarzam albo tak przechowuję, żebym mogła to później wykorzystać. 

Idąc krok dalej - jeśli gotujesz w domu i trzymasz się kilku podstawowych zasad, sprawiasz, że Twoi bliscy są zdrowsi, bo domowa kuchnia przede wszystkim oznacza mniej przetworzonego jedzenia.

Tak naprawdę jest mnóstwo drobiazgów, które ostatecznie sprawiają, że na jedzeniu można trochę zaoszczędzić.

Postaram się je tu zebrać - pamiętaj, to o czym napiszę wynika z mojego doświadczenia, być może u Ciebie wygląda to inaczej (chętnie dowiem się, jak, więc podziel się swoimi sposobami w komentarzu).

Wydaje mi się, że jest kilka ogólnych zasad, których warto się trzymać.

Chyba trzeba zacząć ten temat od zakupów.
Staram się raz w tygodniu robić większe zakupy, i je planuję. Właściwie nie zdarza mi się, żebym musiała uzupełniać zapasy w międzyczasie. Przy czym moje planowanie nie dotyczy tego, że z góry wiem, co będziemy jedli w danym tygodniu. Absolutnie nie, gotuję spontanicznie. Moje planowanie polega na tym, że staram się zawsze mieć w domu świeże warzywa i owoce, nabiał i odpowiednią ilość pieczywa, mięsa czy ryb. O tym, co w danym dniu będę gotowała zazwyczaj decyduję dopiero, gdy otwieram lodówkę, mając jednak w głowie, żeby wykorzystywać to, co trzeba w pierwszej kolejności zużyć. 


 - lista zakupów

Już wiele lat temu nauczyłam się robić sobie listę produktów, które muszę kupić. Bez listy zakupów różnie bywało (zakupy spożywcze są moimi ulubionymi, bo kocham gotowanie - dobrze wiem, jak łatwo ulec przyjemności i nagle okazuje się po powrocie do domu, że wydało się za dużo pieniędzy, i na dodatek tyle tego masz, że lodówka już nic nie zmieści 😕 
Zawsze gdzieś z boku przez kilka dni mam pod ręką kartkę, na której notuję sobie, co się kończy, albo co będzie potrzebne. Jeśli musiałabym przygotować taką listę tuż przed wyjazdem na zakupy, z bardzo dużym prawdopodobieństwem czegoś bym zapomniała, więc taki kilkudniowy system notatek w moim przypadku bardzo dobrze się sprawdza. 
Robię te notatki przez kilka dni, a przed wyjazdem porządkuję i systematyzuję, czyli po prostu przepisuję dzieląc produkty na "działy", co potem bardzo ułatwia i przyspiesza zakupy. Wtedy kupuję rozsądnie i nie za dużo.

W tym punkcie też napiszę pewnie dość oczywistą rzecz: zawsze staram się kupić produkty z jak najdłuższym terminem ważności. 

Kolejna sprawa - w tym całym planowaniu musi być jakaś elastyczność! Kiedy jestem w sklepie i widzę jakąś korzystną promocję, staram się z niej skorzystać.

- przechowywanie i mrożenie produktów

No dobrze, wróciłam do domu z zakupami, więc trzeba je teraz rozsądnie przechować. 
Jeśli kupuję wędliny, te często pakowane są w foliowe woreczki. Pierwszą rzeczą, jaką robię jest przepakowanie ich w papier. Używam najczęściej papieru do pieczenia, z tej racji że jest lekko woskowany, co zapobiega jego przemakaniu. 
Koniecznie też od razu zajmuję się świeżym mięsem - dzielę je na odpowiednie porcje (na przykład kroję na kotlety, albo na gulasz) i zamrażam (lub jeśli ma być wykorzystane szybko, odpowiednio marynuję i zostawiam w lodówce). Tak samo oczywiście postępuję ze świeżą rybą.
Pieczywa akurat nie kupuję zbyt dużo, bo po prostu go mało jemy, ale jeśli mam jakiś zapas, również je zamrażam (chleb od razu kroję na kromki).
Warzywa przechowuję odpowiednio do ich rodzaju, czyli część w lodówce, część poza nią. Kiedy kupuję zieleninę, czyli koperek, natkę pietruszki czy szczypiorek, w domu od razu wypakowuję je z foliowej otoczki, zwilżam je zimną wodą, i w całości zawijam w kuchenny papierowy ręcznik. Tak przygotowane wkładam do szuflady w lodówce. Jeśli nie zużywam ich w ciągu kilku dni, siekam je (pietruszkę i koperek, szczypiorek się do tego nie nadaje) i zamrażam w małych pojemniczkach. Przydadzą się później. Staram się mieć też świeże zioła w doniczkach - jeśli takie kupię, od razu po powrocie do domu przesadzam je do większej doniczki. Dzięki temu lepiej i ładniej rosną - będą nam dłużej służyły.
Oczywiście pamiętam o regularnym podlewaniu!
Aha, i kiedy jestem przy ziołach - zużywam również łodyżki! Wystarczy je drobniutko posiekać - dodane do zupy czy sosu dodadzą im wspaniałego smaku.

Warzywa korzeniowe, czyli marchew, pietruszkę czy selera przechowuję w lodówce w pojemniku, przykryte papierem kuchennym, dzięki czemu mniej wysychają.

W ciągu tygodnia staram się chociaż raz przejrzeć produkty w lodówce - to pozwala uniknąć przegapienia upływających terminów. Od razu szczerze mówię, że jeśli mimo wszystko coś przegapiłam, i jogurtowi czy śmietanie termin się skończył, nie wyrzucam ich. Oczywiście bez przesady, ale dwa czy trzy dni po terminie te produkty są jak najbardziej w porządku. Trzeba podejść do tematu rozsądnie: raz - nie kupować za dużo, dwa - jeśli coś się przegapiło, po prostu trzeba to jak najszybciej wykorzystać. Przy wyrobieniu sobie nawyku przeglądania lodówki w zasadzie tego problemu nie ma 😉

- wykorzystywanie produktów sezonowych

Oszczędzanie to także wykorzystywanie składników sezonowych.
Lato daje nam obfitość warzyw i owoców, wtedy są najsmaczniejsze i najzdrowsze. Oraz oczywiście najtańsze! Nawet nie chodzi mi o idealną sytuację, w której mamy warzywa z własnego ogródka, a owoce z własnego sadu. I tak jest dobrze, kiedy możemy kupić świeże produkty na targu, albo nawet w sklepie.  
W czasie, kiedy naturalnie dojrzewają, ich ceny są najniższe, więc staram się to wykorzystywać. Letnie posiłki zawierają zawsze dużo świeżych warzyw - i analogicznie, zimą świeżych warzyw w zasadzie kupuję bardzo mało. Jakość pomidorów, ogórków czy truskawek zimą? Nie trzeba mieć wielkiej wyobraźni, żeby wiedzieć, że pochodzą z upraw szklarniowych, zasilanych dużą ilością nawozów. Ceny także są wtedy bardzo wysokie.
Jeśli mam możliwość, latem zamrażam część owoców i warzyw, by wykorzystać je zimą.
Bardzo dobrym sposobem by korzystać z letnich darów w okresie zimowym są przetwory. Sałatki warzywne, przeciery, dżemy i galaretki z warzyw i owoców w dużej mierze mogą wypełnić zimą brak świeżych. 
Przy produktach sezonowych nie mogę nie napisać o wykorzystaniu tego, co dosłownie nam daje matka natura - kiedy to jest możliwe, wiosną wykorzystuję w moich daniach pyszną, świeżą pokrzywę a latem zbieram dziki szczaw. Jest też całe mnóstwo drzew owocowych, które nie mają właścicieli  😀 W tym roku na przykład zebraliśmy bardzo dużo mirabelek z drzewek, które rosną na nieużytkach, i zrobiłam z nich rewelacyjne powidła. Są bardzo smaczne, i całkowicie darmowe. Oczywiście wszystko staram się zbierać w miejscach pozbawionych zanieczyszczeń.


- gotowanie "przy okazji"

Mam tu na myśli wykorzystywanie sytuacji, kiedy coś gotuję i mogę wykorzystać fakt rozgrzanej kuchenki czy piekarnika - na przykład kiedy piekę mięso na obiad, z boku dokładam kawałeczek zamarynowanego mięsa które upiekę na kanapki; w piekarniku też "przy okazji" ląduje kilka buraczków, papryki albo inne warzywa. Upieką się za darmo 😊, a ja zrobię z nich na przykład pyszną sałatkę. 
Upieczone buraczki często ścieram na tarce z grubymi oczkami i pakuję do słoika - w lodówce mogą spokojnie postać kilka dni, a potem zrobię z nich ekspresową sałatkę z cebulką i do jakiegoś obiadu będzie jak znalazł! 
Kiedy gotuję ziemniaki, kaszę albo ryż, bardzo często gotuję ich trochę więcej i wykorzystuję jako składnik kolejnego posiłku - robię z nich jakieś kotlety, placki albo zapiekanki. 
Przypomina mi się tutaj stary sposób dogotowywania ryżu czy kaszy w garnku owiniętym np. ręcznikiem, i schowanym pod kołdrą - również pozwala to na jakąś oszczędość prądu.

 - "weź przełóż to do tej małej miseczki"

Kto z nas tego nie słyszał w domu? Myślę, że nasze Babcie i Mamy po prostu miały wpojoną zasadę, że jedzenia się nie wyrzuca. Ja postępuję tak samo. 
Jestem zdania, że wszystko co zostaje można wykorzystać w kolejnych potrawach. Dodać do zupy, przygotować zapiekankę, posiekać do kotletów. 
Często spotykam się z pytaniami o mięso i warzywa z rosołu, i w głowie mi się nie mieści, jak można je wyrzucić, nie mając pomysłu jak je wykorzystać. 
Jest po prostu ogromna ilość możliwości na ich wykorzystanie - po dniu, kiedy na obiad jest rosół z pozostałości można zrobić jeszcze inne posiłki: sałatki, krokiety, pasztet czy paszteciki do zupy, zapiekanki, naleśniki lub pasty do kanapek. 


- obiady na zapas

Codziennie jemy świeży, domowy obiad. 

Kiedy pracuję, nie zawsze mam czas na jego ugotowanie. Na takie sytuacje mam zazwyczaj zapas - jeden czy dwa słoiki z zapasteryzowaną zupą czy gulaszem. Ten sposób stosuję już od dawna, i doskonale się sprawdza.
Kiedy mam więcej czasu, wolny dzień, albo po prostu ochotę żeby trochę pogotować, robię obiady na zapas.

- jednogarnkowe

Uwielbiam jednogarnkowe gotowanie 😀 Czyli cały obiad w jednym garnku, albo na jednej patelni, ewentualnie na blaszce w piekarniku. 
To też dobry sposób na oszczędność, bo cały lub prawie cały obiad przygotowuje się na jednym palniku. W moim przypadku najczęściej to takie raczej "jednopatelniowe" obiady - bardzo często cały obiad robię na jednej patelni. Cała sztuka polega na tym, żeby składniki dodawać w odpowiedniej kolejności - te które wymagają najdłuższej obróbki cieplnej dodajemy na początku. 

Kilka przykładów takich obiadów:
 

- tanie dania

Czyli jakie? 
Tanie dania to przede wszystkim takie, w których do końca wykorzystuję wszystkie składniki, które mam we własnej kuchni. Mam na myśli to, że jeśli coś kupiłam, to nie po to, żeby leżało miesiącami w szafce kuchennej, tylko właśnie po to, żeby to zjeść. Jeśli tego nie wykorzystam, zmarnuje się, a to nie jest oszczędzanie (tu wracamy do początku, czyli sprawy rozsądnych i planowanych zakupów).
Po drugie - tanie dania to te, w których zachowuję odpowiednie proporcje między tanimi a droższymi składnikami. 
Tanie dania to dania przygotwane własnoręcznie - gotowe posiłki ze sklepu, choć pojedynczo nie wydają się drogie, w skali miesiąca zsumują się w pokaźną sumkę.

Myślę, że dla każdego to oczywiste, ale skoro się tego tematu podjęłam, to trzeba to również napisać:
tanie są kasze, makarony, ryż, suche produkty typu fasola, groch czy soczewica (chociaż ich ceny i tak wcale już nie jest takie niskie, jednak są to produkty wydajne i można z nich przygotować mnóstwo różnorodnych potraw). Dlatego w domu zawsze mam zapas tych produktów. Podobnie jak robię z lodówką, również je co jakiś czas (tu wystarczy raz na miesiąc) przeglądam, głównie ze względu na fakt, żeby nie dopuścić do sytuacji, kiedy zalęgną się w nich np. mole kuchenne 🤨

Mam tu na blogu naprawdę pokaźny zbiór propozycji na tanie posiłki, zachęcam do ich przejrzenia TUTAJ.

Kiedy nie masz pomysłu, jak coś wykorzystać, żeby się nie zmarnowało, możesz mnie o to zapytać - jeśli tylko będę miała wolną chwilę, postaram Ci się coś podpowiedzieć.

Myślę, że to wszystko, co mogłaś/mogłeś przeczytać wyżej, to mimo wszystko zaledwie odrobina informacji o oszczędzaniu, bo żeby temat przedstawić w całości, musiałabym ten post rozwinąć do postaci niezwykle długiego tekstu (a kto by go chciał czytać?).  
To kilka moich sposobów i przemyśleń - mam nadzieję, że może coś z tego wykorzystasz. 

Proszę, daj znać w komentarzu, jakie masz sposoby na oszczędności w kuchni! Pamiętaj, że pomoże to innym 😘
Placki z warzyw z boczkiem

Placki z warzyw z boczkiem

Wczoraj wyjęłam z lodówki kilka "zalegających" składników: 3 ugotowane ziemniaki, kilka plastrów wędzonego boczku, marchewkę z rosołu, znalazła się też połowa czerwonej papryki. Miałam jeszcze 4 pieczarki - te wykorzystałam do sosu. 

Nigdy nie wyrzucam jedzenia, nawet jeśli coś zostaje w małych ilościach, z dwóch powodów: po pierwsze, na tym polega oszczędzanie; a po drugie - uwielbiam gotować właśnie z takich pozostałości 😀 Wychodzą z tego zazwyczaj pyszne obiadki.

Placki są pyszne, bogate w smaku, kolorowe i niedrogie. Do nich można podać dowolny sos, czy jakąś surówkę.

Skladniki (u mnie wyszło 6 placków):

3 średniej wielkości, ugotowane ziemniaki

2 niewielkie, ugotowane marchewki

kilka plastrów wędzonego boczku - możesz go zamienić na inną wędlinę

1 średniej wielkości cebula

pół czerwonej papryki (może być oczywiście papryka innego koloru)

1-2 ząbki czosnku

1 łyżka posiekanej natki pietruszki lub koperku

1 jajko

1 pełna łyżka mąki pszennej

olej do smażenia

Przygotowanie:

Obraną cebulę i plastry boczku kroję w drobną kostkę.

Jeśli boczek nie jest tłusty, na patelnię wlewam łyżkę oleju, wrzucam pokrojone: cebulę i boczek.

Podsmażam przez kilka minut.

Dodaję drobno pokrojoną paprykę.

Smażę do chwili, gdy ta lekko zmięknie (kilka minut).

Ugotowane ziemniaki i marchewki ścieram na tarce z grubymi oczkami.

Do warzyw dodaję podsmażone produkty, przeciśnięty przez praskę czosnek, jajko, mąkę oraz posiekane zioła.

Wszystko delikatnie mieszam, doprawiam do smaku solą i pieprzem.

Rozgrzewam olej na patelni (ma przykrywać całkowicie jej dno), wykładam po solidnej łyżce masy.

Smażę na mocno złoty kolor z obu stron.





Copyright © 2016 sio-smutki-od-kuchni , Blogger