Książki: "Niczyj. Prawdziwe oblicza bezdomności" Ewelina Rubinstein
I znowu przerwa w moich relacjach książkowych. Za dużo pracy, stanowczo za mało czasu. Myślę sobie, że nawet nie to jest głównym moim problemem, ale nadmierna obowiązkowość, a nawet jak podejrzewam pracoholizm :) Zaczęłam się mocno nad tym ostatnio zastanawiać, bo zwyczajnie brakuje mi czasu na życie... A może by tak spełnić jakieś marzenie? Na przykład wziąć się w końcu za odkładaną ciągle na później własną książkę kucharską?
Mądrzeję, ale niestety powoli. W głowie kiełkuje, że czas zwolnić i zadbać o siebie. Choć chyba też rzeczywiście jest tak, że wszystko ma swój czas. Dwa ogromnie intensywne zawodowe lata dały mi bardzo dużo doświadczenia, i mam nadzieję że po to właśnie ten czas był. Mam nadzieję, że to doświadczenie przekuję w coś dla siebie.
Na szczęście przyszła wiosna. Co prawda najczęściej zdaję sobie z tego sprawę, gdy widzę ją przez szybę samochodu, męcząc się w za ciepłej kurtce - bo przecież gdy wychodziłam w nocy był przymrozek (na dodatek musiałam skrobać przednią szybę!)
Czasami udaje mi się bardziej ją odczuć, nawet dotknąć - na spacerze (za mało tych spacerów).
A przy okazji wiosny czuję, że jakoś dojrzałam. Częściej i łatwiej przychodzi mi powiedzenie: nie.
No dobrze, ten wstęp do książki "Niczyj. Prawdziwe oblicza bezdomności" uważasz pewnie co najmniej za nietypowy, ale wbrew pozorom da się z go z nią powiązać. Bo okazuje się, że owszem, bezdomność może być konsekwencją, ale też wyborem, powiedzeniem dość życiu, które za bardzo bolało.
Powiedz, Drogi Czytelniku, czy wyobrażałaś/eś sobie kiedyś, że możesz zostać osobą bezdomną?
Co musi się wydarzyć, żeby tak się stało? Czy to wybór, czy po prostu paskudny los?
Czy wszyscy Ci ludzie, których spotykamy gdzieś na ulicy, najczęściej zaniedbani, niezbyt pachnący, jakby w tę ulicę wtopieni, zostali bezdomnymi, bo są osobami do niczego; pewnie z patologicznej rodziny, bo pewnie pili, nie chcieli pracować? Czy może wybrali życie wolne od nakazów, szablonów, oczekiwań innych?
Ewelina Rubinstein napisała tę książkę rozmawiając z kilkudziesięcioma bezdomnymi osobami w kilku polskich miastach. To kobiety i mężczyźni, młodsi i starsi, pijący i całkowicie wolni od nałogów; każde z nich z własną, niepowtarzalną historią. Okazuje się, że często to ludzie wykształceni, a w ich reklamówkach znalazłyby się książki; zazwyczaj bardzo wrażliwi, o ile ktoś znajdzie czas, by chcieć Ich poznać; prawie wszyscy z mocno rozbudowaną potrzebą wolności.
Jest mnóstwo czynników, które należałoby wymienić jako powodujące bezdomność, i w tej książce odkrywają je po kolei kolejne opowieści i kolejni bohaterowie...
To bardzo ciekawa literatura faktu, zresztą autorka jest dziennikarką, pisarką i autorką reportaży, wielokrotnie nagradzaną w konkursach dziennikarskich.
Polecam książkę jako niezwykle ciekawy materiał do przemyśleń.
W mojej prywatnej skali: 8/10 punktów.
Kilka szczegółów:
200 stron
twarda oprawa
W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz