Szukaj na blogu

Książki: "Miasto ślepców" José Saramago

Ostatnio zrobiłam drugie podejście do tej książki. 
Przy czym absolutnie nie chodzi mi o to, że za pierwszym, pewnie jakieś 5 lat temu,  nie dałam rady jej przeczytać, nic z tych rzeczy. Przeczytałam, i co więcej - mocno utkwiła mi w głowie. Na tyle mocno, żeby do niej teraz wrócić.

Pamiętam moje pierwsze odczucie tych kilka lat wstecz - że czyta mi się ją trudno. W książce nie ma wyróżnionych dialogów, są wtopione w całość i ten sposób pisania rzeczywiście dla niektórych może być męczący. Ale ale! tym razem, czyli przy czytaniu nr 2 moje wrażenie jest całkiem inne! Powiem nawet, że ten "zabieg" powoduje, że odbieram treść o wiele głębiej - zaraz Ci wytłumaczę, dlaczego.

Przyda się tu krótki zarys książki José Saramago.
To historia o tym, jak w pewnym nieokreślonym mieście w nieokreślonym kraju ni stąd, ni zowąd zaczyna się dziwna epidemia ślepoty. Człowiek który jeszcze sekundę temu siedział w samochodzie i patrzył na światła, wypatrując zmiany z czerwonego na zielone, nagle przestaje widzieć i staje się całkowicie ślepy - można w sumie powiedzieć, że oślepiająco ślepy, bo nie widzi już nic poza bielą. Biała ślepota dotyka po kolei różnych ludzi, bez względu na wiek, płeć, zawód i moralność. Początkowo wszystko wydaje się przypadkowe; zaczyna się od kierowcy czekającego na światłach, od zezowatego chłopca, od dziewczyny zarabiającej na życie sprzedawaniem swojego ciała, od lekarza. Przypadki zachorowań rosną lawinowo, a rząd musi poradzić sobie z nową sytuacją. Powstaje szybko zorganizowane miejsce odosobnienia dla zarażonych - swego rodzaju nowy świat rządzący się własnymi, twardymi prawami. Jest walka o jedzenie, terytorium, władzę - prawdziwy nowy świat!

Wrócę do braku zaznaczonych dialogów - pomyślałam, że przez taki sposób opowiadania autor dodatkowo podkreślił tę dramatyczną, niepokojącą rzeczywistość "nowych ślepych" - oni widzą tylko biel, nawet zamykając oczy; wszystko zlane w oślepiający biały blask - dla mnie treść zlana w jedno to wszystko potęguje. 

Książka jest przerażająca. To bezwzględny i surowy obraz człowieka, nas; tego jacy potrafimy być, jakimi możemy się stać. Prawdziwe zwierciadło dla sumienia. 

Książkę mam na półce.
W mojej osobistej skali daję jej 10/10 punktów.
Bardzo polecam!


W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.



Brak komentarzy:

Copyright © 2016 sio-smutki-od-kuchni , Blogger