Książki: "Chustka" Joanna Sałyga
Nie wiem, jakimi słowami napisać to co chcę na temat tej książki powiedzieć.
Bardzo piękna.
Bardzo smutna.
Bardzo radosna.
Bardzo pokrzepiająca.
Porywająca, skłaniająca do refleksji opowieść Joanny Sałygi, będąca tak naprawdę zapiskami z codzienności, z bloga - na którym dzieliła się dniami, godzinami, chwilą.
Kupiłam ją dobrych kilka lat temu, przeczytałam, odłożyłam.
I teraz po tych kilku latach wróciłam.
Życie mnie ku niej ponownie popchnęło.
Jest teraz u mnie taki etap.
Przypomniała mi się.
Przeczytana w ostatnie dwa wieczory (a musisz wiedzieć Czytelniku, że moje czytanie, nad czym ubolewam, ogranicza się ostatnio do kilku stron przed snem; byle złapać rąbek książkowego świata i zasnąć) ponownie siedzi we mnie i nie chce wyjść.
To książka o umieraniu i o życiu, o życiu i umieraniu.
Kolejność tych etapów dziwnie się tu układa. Bo choć ta opowieść Joanny urywa się w październiku 2012 roku, to choć niepisana, trwa nadal. Jak w życiu: coś się kończy, ale ono i tak toczy się dalej.
Jeśli nie znasz historii Joanny, opowiem Ci w kilku słowach. Posłużę się słowami z okładki książki:
"Bolał ją brzuch. W biegu, między licznymi zajęciami, wpadła do lekarza. To miało być rutynowe badanie. Diagnoza przeraziła wszystkich. Rak złośliwy, z licznymi przerzutami. Walczyła z nim ponad dwa lata. Śmiertelna choroba i nieposkromiony apetyt na życie "
Joanna pisała cudownie lekko, z ogromnym humorem i błyskotliwością .
Czytasz i masz wyrzuty sumienia, bo skoro czyta się książkę o umieraniu, to czy wypada się śmiać?
Wyobrażam sobie, jaką wspaniałą była kobietą, jaką niesamowitą i mądrą osobą.
Mamą, narzeczoną a później żoną, i tyle dawała miłości w tych relacjach, że człowiek się zachłystuje i czerpie z Jej słów taki ogrom dla siebie, że czuje się bardzo obdarowany...
Polecam Ci "Chustkę" z głębi serca!
Bardzo piękna.
Bardzo smutna.
Bardzo radosna.
Bardzo pokrzepiająca.
Porywająca, skłaniająca do refleksji opowieść Joanny Sałygi, będąca tak naprawdę zapiskami z codzienności, z bloga - na którym dzieliła się dniami, godzinami, chwilą.
Kupiłam ją dobrych kilka lat temu, przeczytałam, odłożyłam.
I teraz po tych kilku latach wróciłam.
Życie mnie ku niej ponownie popchnęło.
Jest teraz u mnie taki etap.
Przypomniała mi się.
Przeczytana w ostatnie dwa wieczory (a musisz wiedzieć Czytelniku, że moje czytanie, nad czym ubolewam, ogranicza się ostatnio do kilku stron przed snem; byle złapać rąbek książkowego świata i zasnąć) ponownie siedzi we mnie i nie chce wyjść.
To książka o umieraniu i o życiu, o życiu i umieraniu.
Kolejność tych etapów dziwnie się tu układa. Bo choć ta opowieść Joanny urywa się w październiku 2012 roku, to choć niepisana, trwa nadal. Jak w życiu: coś się kończy, ale ono i tak toczy się dalej.
Jeśli nie znasz historii Joanny, opowiem Ci w kilku słowach. Posłużę się słowami z okładki książki:
"Bolał ją brzuch. W biegu, między licznymi zajęciami, wpadła do lekarza. To miało być rutynowe badanie. Diagnoza przeraziła wszystkich. Rak złośliwy, z licznymi przerzutami. Walczyła z nim ponad dwa lata. Śmiertelna choroba i nieposkromiony apetyt na życie "
Joanna pisała cudownie lekko, z ogromnym humorem i błyskotliwością .
Czytasz i masz wyrzuty sumienia, bo skoro czyta się książkę o umieraniu, to czy wypada się śmiać?
Wyobrażam sobie, jaką wspaniałą była kobietą, jaką niesamowitą i mądrą osobą.
Mamą, narzeczoną a później żoną, i tyle dawała miłości w tych relacjach, że człowiek się zachłystuje i czerpie z Jej słów taki ogrom dla siebie, że czuje się bardzo obdarowany...
Polecam Ci "Chustkę" z głębi serca!
W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz