Książki: "Łańcuch" Adrian McKinty
Z książkami jestem już trochę w trybie wakacyjnym 😁 Tzn. z nastrojem - ma być ciekawie i relaksująco. Najlepiej żeby tak się czytało, że człowiek zapomina o świecie.
Na te wymagania polecam "Łańcuch" Adriana McKinty (podobnie jak "Wyspę" Jego autorstwa, którą niedawno przeczytałam ; jeśli chcesz przeczytać recenzję moją tej powieści kliknij tu: KLIK)
Styl Autora zdążyłam już poznać, więc kiedy znalazłam na półce bibliotecznej ten tytuł, wzięłam książkę bez wahania. Tego samego popołudnia zaczęłam ją czytać, następnego dnia skończyłam. Jak poprzednio - powieść, niczym sprint na stumetrówkę, od pierwszej do ostatniej strony trzyma człowieka w napięciu.
Historia zaczyna się porwaniem Kylie.
Kylie ma trzynaście lat, i siedzi na przystanku autobusowym. Zajęta przeglądaniem instagrama, dostrzega mężczyznę z bronią dopiero wtedy, kiedy ten staje tuż przed nią.
W tym samym czasie mama Kylie, Rachel, jedzie na wizytę u onkologa. To rutynowa copółroczna kontrola, żeby się upewnić, że rak piersi wciąż pozostaje w remisji.
Z zamyślenia wyrywa ją dźwięk telefonu - kiedy kobieta zerka na wyświetlacz, widzi że połączenie jest z zastrzeżonego numeru. Odbiera na zestawie głośnomówiącym:
"- Słucham?
(głos po drugiej stronie słuchawki został przefiltrowany przez jakieś urządzenie zniekształcające)
- Musisz zapamiętać dwie rzeczy (...) Punkt numer jeden: nie jesteś pierwsza i na pewno nie będziesz ostatnia. Punkt numer dwa: tu nie chodzi o pieniądze. Chodzi o łańcuch"
Wyobraź sobie: ktoś porwał Twoje dziecko.
Ktoś mówi Ci, że jeśli chcesz Je odzyskać, musisz porwać kolejne dziecko.
Bo tak właśnie działa łańcuch.
I jesteś zmuszona przekonać się, do czego jesteś zdolna.
Świetnie mi się tę książkę czytało.
Kochani, to lektura idealna na wakacje - wciągająca, emocjonująca, dobrze napisana historia, która przyprawia chwilami o szybsze bicie serca.
W mojej ocenie daję jej 8 na 10 punktów.
W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.