Szukaj na blogu

Książki: "Wyspa" Adrian McKinty

Ależ proszę Państwa, czegoś co tak mnie zajęło dawno nie czytałam! 

Po prostu uwielbiam to uczucie, kiedy zaczynam czytać książkę i okazuje się, że nie mogę się od niej oderwać, a w tym przypadku tak właśnie było. 

"Wyspa" Adriana McKinty pochłania całkowicie! Akcja, tempo, napięcie - wszystko w tej opowieści jest takie, jakie powinno być. To niesamowita mieszanka emocji, i nie ma tu chwili oddechu, bo ze strony na stronę wszystko przyspiesza i nabiera rozpędu.

Historia zaczyna się dość sielankowo - pewna amerykańska rodzina: Heather i Tom z dwójką dzieci wyjeżdżają na wakacje do Australii. Hmm, choć może nie do końca są to wakacje, to raczej taki trochę wyjazd "przy okazji", ponieważ Tom (lekarz) ma odczytać swój referat na międzynarodowej konferencji. Rodzina też nie do końca jest typowa, bo Heather zarówno żoną, jak i matką została jednocześnie - niedawno poślubiła Toma i tym samym została macochą Olivii i Owena. Dzieci, które bardzo przeżyły śmierć mamy, i nie poradziły sobie jeszcze z żałobą, nie darzą Heather zbyt wielką sympatią. Dają jej to odczuć prawie na każdym kroku. 

Tak czy siak wyjazd może być dobrą okazją do spędzenia kilku dni wspólnie, i zwiedzenia egzotycznego kraju. Może nawet uda się zobaczyć misie koala i kangury? Może uda się zacieśnić choć troszkę więzy rodzinne?

Dzieci rzeczywiście bardzo chciałyby zobaczyć egzotyczne zwierzaki w ich naturalnym środowisku, okazuje się jednak że to wcale nie jest takie proste. Podczas jednej z wycieczek dwaj przypadkowo spotkani mężczyżni wspominają, że na wyspie Dutch Island, której są mieszkańcami, bez problemu można spotkać całe mnóstwo ciekawych stworzeń. To piękne miejsce, pełne dziewiczej przyrody, otoczone oceanem, z dzikim ptactwem, po prostu raj!

Jest jednak problem, bo to prywatna wyspa. Niewielka, z jedną farmą zamieszkałą przez członków rodziny O'Neill. Ludzie ci sami wytwarzają prąd i produkują żywność. Na wyspie nie ma  telefonu ani internetu, policja tam nie zagląda, a wszystkie spory załatwia się w rodzinie. I niezbyt lubi się obcych.

Tom, chcąc wynagrodzić Olivii i Owenowi ciężki rok, proponuje że zapłaci za możliwość krótkiej wizyty. Okazuje się, że zapłacić trzeba naprawdę sporo, ale przecież na pewno nie będzie lepszej okazji, a na dodatek trafia się małżeństwo  Holendrów, równie spragnione widoku rajskiej wyspy.

Ku zadowoleniu dzieci dorośli jakoś się dogadują, i prom zabiera na wyspę dwa samochody z turystami.

Niestety, wspaniale zapowiadająca się przygoda w jednej chwili przeradza się w dramat, kiedy Tom powoduje wypadek - potrąca młodą kobietę na rowerze. Wypadek jest niestety śmiertelny. Źle podjęta decyzja sprawia, że wszystko diametralnie się zmienia. Wyspa okazuje się dla rodziny miejscem z koszmaru, miejscem gdzie muszą w każdej chwili walczyć o życie.

Fabuła, moim zdaniem, jest genialna. Wszystko dzieje się w dusznym, mrocznym klimacie miejsca odciętego od cywilizacji, upału, surowego krajobrazu. Czułam zmęczenie bohaterów, ich strach i ból, przerażenie i wszystkie inne emocje. Postaci są wyraziste, doskonale zarysowane. Autor opowiedział tę historię z ogromną lekkością, jednocześnie szalenie ciekawie - od tej książki naprawdę bardzo trudno się oderwać. Czytasz, boisz się co będzie dalej, zupełnie nie wiesz czego się jeszcze możesz spodziewać - po prostu majstersztyk, od pierwszej do ostatniej strony!

Książkę " Wyspa" Adriana McKinty możesz kupić w księgarni internetowej Matfel KLIK

Kochani, mam też niespodziankę dla trzech Czytelników bloga - szczegóły opiszę niedługo na moim fanpage, koniecznie zaglądajcie! KLIK


Moja ocena: 9,5 na 10 punktów.


Zapraszam na stronę księgarni https://matfel.pl/ - znajdziesz na niej wielki wybór książek!


W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.



Post powstał dzięki współpracy z księgarnią Matfel. Dziękuję za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki. 

Brak komentarzy:

Copyright © 2016 sio-smutki-od-kuchni , Blogger