Szukaj na blogu

Karmelowa marynata do mięs

Karmelowa marynata do mięs

Tak, dobrze przeczytałaś/przeczytałeś - karmelowa! Tak, słodka, ale jednocześnie pikantna. Idealny balans, cudowny smak. Polecam do wypróbowania - zaskocz wszystkich wspaniałym kurczakiem z grilla, z patelni lub z piekarnika. Marynata będzie pasowała również do karkówki albo żeberek.




Składniki na ok. 400 g mięsa (skrzydełka z kurczaka, kawałki fileta z kurczaka lub indyka, żeberka wieprzowe albo karkówka):
3 łyżki cukru trzcinowego
3 łyżki wody
2 płaskie łyżki masła
2 łyżeczki mleka do kawy/słodkiej śmietanki, np. 30%
1 płaska łyżeczka soli
1 płaska łyżeczka mielonego czarnego pieprzu
1 mały ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
3 ziarna ziela angielskiego, rozgniecione  w moździerzu
Przygotowanie:
Na patelnię wlewam wodę i wsypuję cukier. Podgrzewam razem na mocnym ogniu do rozpuszczenia cukru, mieszając. Dodaję masło, mieszając smażę przez 2, 3 minuty. Dodaję utarte ziele angielskie, mleko do kawy/śmietankę, czosnek i sól, jeszcze minutę podgrzewam. Jeśli marynata się rozwarstwia, dolewam jeszcze odrobinę wody lub mleka. Odstawiam do przestudzenia, używam do wcześniejszego zamarynowania mięsa, oraz do smarowania mięsa podczas grillowania. 
U mnie: pokroiłam w długie paseczki fileta z kurczaka i zamarynowałam go przez 30 minut. Następnie nabiłam paseczki na patyki do szaszłyków. Przygotowałam na patelni grillowej, razem z warzywami.







Policzki wieprzowe w sosie własnym

Policzki wieprzowe w sosie własnym

Bardzo smaczny, klasyczny w smaku gulasz z policzków wieprzowych. Cudownie smakuje z młodymi ziemniakami i fasolką szparagową. Przygotowałam go w całości na patelni; nie wymaga dużo pracy.




Składniki (porcja na 2 osoby):

600 g. policzków wieprzowych
1 średniej wielkości cebula
1 ząbek czosnku
2 niewielkie marchewki
2 małe liście laurowe
3-4 ziarna ziela angielskiego
1 płaska łyżka mąki pszennej
szklanka gorącej, przegotowanej wody
po 1 łyżeczce posiekanych: koperku i natki pietruszki
sól i pieprz do smaku

Przygotowanie:
Mięso dzielę na mniejsze kawałki, oprószam mąką i mieszam. 
Obieram marchew i cebulę: marchewki kroję wzdłuż na kawałki, cebulę w grubą kostkę. 
Rozgrzewam olej na głębokiej patelni. 
Wrzucam mięso, podsmażam je przez 5 minut do lekkiego zezłocenia po czym odwracam na drugą stronę. 
Dorzucam na patelnię ziele angielskie i liście laurowe, a po chwili, gdy mięso podsmaży się z drugiej strony (5 minut), zsuwam je na jedną połowę patelni i w wolne miejsce wrzucam pokrojone marchewki i cebulę. 
Wszystko oprószam solą i pieprzem. 
Podsmażam kolejne 5 minut. 
Wlewam gorącą wodę, przykrywam patelnię, duszę na małym ogniu (pod przykryciem) do miękkości mięsa. 
Pod koniec duszenia dodaję posiekane zioła i doprawiam ostatecznie do smaku solą i pieprzem.  












Warsztaty Akademii Smaku Sokołów -  Zero Waste

Warsztaty Akademii Smaku Sokołów - Zero Waste

Jakiś czas temu dowiedziałam się, że Akademia Smaku Sokołów* organizuje warsztaty kulinarne we Wrocławiu. We Wrocławiu! Wielka radość, bo przez ostatnie dwa lata praktycznie w ogóle zrezygnowałam z udziału w jakichkolwiek warsztatach, z jedynej przyczyny: brak czasu. Wszystkie ciekawe warsztaty są zazwyczaj wszędzie, tylko nie u nas :) O ile jestem w stanie wyrwać z dnia 3 albo 4 godziny, to nie ma mowy o całodniowym wyjeździe.

Spotkania z Akademią Smaku Sokołów bardzo lubię i darzę wielkim sentymentem. Zastanawiałam się ostatnio, dlaczego. Po pierwsze - zawsze były doskonale zorganizowane, świetnie prowadzone i po prostu: ciekawe. Po drugie - to wspaniała okazja do spotkania ze znajomymi i do wspólnego gotowania. Muszę też wymienić powód, który co prawda przy tych ostatnich warsztatach nie mógł zaistnieć - do tej pory kilkukrotnie byłam w Woli Suchożebrskiej, to bardzo klimatyczne miejsce (możesz zerknąć na moją relację z tego miejsca tutaj). Dwa tygodnie temu nie musiałam jechać kilkuset kilometrów, a jedynie kilka - tym razem spotkaliśmy się w studiu kulinarnym w Browarze Mieszczańskim, czyli miejscu równie ciekawym, z duszą i świetną atmosferą.

Temat bardzo na czasie: zero waste, czyli mówiąc prościej: bez marnowania.
Gotował z nami Piotr Kucharski, którego miałam okazję poznać kilka lat temu.

Nie da się ukryć, że świat pędzi, konsumuje, pochłania - a my z nim. Przyzwyczailiśmy się, że wszystko jest w zasięgu ręki. Świeże pieczywo, świeże warzywa i owoce niezależnie od pory roku, nieopowiedziany wybór serów, jogurtów i ogólnie nabiału; mięso wskazywane palcem - nie, nie ten kawałek, tamten bardziej mi się podoba; zwyczajnie: mamy wszystko. Zazwyczaj mamy to bez trudu, bez potu na czole, bez pracy na polu, bez miesięcy pielęgnowania. W kolorowych, cieszących oko opakowaniach. W plastiku, bo lekki, bo tani. 
Przynosimy do domów wypełnione po brzegi torby zakupów robionych często w pośpiechu i bez planowania. Kupujemy za dużo, dając się zwieść reklamom, ulegając zachciankom, nie zastanawiając się ile faktycznie jesteśmy w stanie zjeść. Odnajdujesz w tym trochę siebie? Ja - owszem. Niestety, zdarzają mi się takie zakupy, chociaż na swoje usprawiedliwienie dodam, że rzadko. Zazwyczaj mam ze sobą karteczkę z zanotowanymi (potrzebnymi) rzeczami. Jednak tak, zdarza mi się kupić za dużo i niepotrzebnie.

Wszystko dobrze, o ile jesteśmy w stanie, pomimo nadmiaru, nic nie zmarnować. Nie wyrzucać przywiędniętych warzyw i pomarszczonych i przejrzałych owoców. Nie wieszać suchych bułek przy koszu na śmieci z nadzieją, że ktoś zabierze je dla kur. Nie wylewać przeterminowanych jogurtów i spleśniałych soków. I przy tym wszystkim nie zaśmiecać świata plastikowymi reklamówkami, butelkami i opakowaniami. 

Warto nauczyć się zagospodarowywać żywność. Warto zastanawiać się, w jaki sposób ją kupować, by ograniczyć we własnym domu zalewający nas plastik. Warzywa i owoce - może tylko na wagę, do własnej, płóciennej torby? Napoje? Może w szklanych, zwrotnych butelkach? Pieczywo? Mięso? Najlepiej do własnych, ekologicznych toreb!

Proszę, zrób jedno: przy najbliższych zakupach pomyśl o tym. 
Ja obiecuję od siebie - zrobię to samo.
Nie marnuj.
Myśl o tym, w jaki sposób możesz wykorzystać produkty, by się nie marnowały.
Sałata zwiędła? Zrób zielone kotlety z sałat. Gotujesz kaszę? ugotuj więcej, będzie na jutrzejszy obiad, a oszczędzisz prąd - juto zjecie pyszne kotlety z kaszy gryczanej i buraków. Znowu zostało mięso z rosołu? Może w takim razie zrobisz gołąbki? I tak dalej, i tak dalej... Wykorzystuj wszystko, co kupisz. Ze wszystkiego da się przygotować pyszne dania! 


* Akademia Smaku Sokołów powstała w 2015 r. 

"Celem projektu jest edukacja w zakresie zdrowego odżywiania, promocja zdrowego stylu życia oraz propagowanie sztuki kulinarnej zgodnej z najnowszymi trendami (No Waste)"

Kilka "ciekawostek":

Co roku w Polsce marnuje się aż 9 milionów ton żywności (ok. 235 kg na osobę)

Emisja gazów cieplarnianych (CO2) szacowana jest na 16,5 mln ton

3,7 mln Polaków przyznaje, że wyrzuca jedzenie codziennie, a 12 mln raz w tygodniu

Co najczęściej wyrzucamy: pieczywo, owoce, wędliny, warzywa, jogurty

Do wyprodukowania bochenka chleba trzeba zużyć 462 litry wody

Do wyprodukowania 1 kg wołowiny potrzeba ok. 4300 litrów wody


Agnieszko, dziękuję za pamięć i za zaproszenie :)





















Letnia sałatka z młodymi ziemniakami i  zielonymi szparagami

Letnia sałatka z młodymi ziemniakami i zielonymi szparagami

Chociaż warzywa do tej sałatki wymagają gotowania, warto poświęcić pół godzinki na jej przygotowanie. W taki upalny dzień jak dziś nie wyobrażam sobie lepszego posiłku! Wspaniałe, pełne smaku młode warzywa! Bardzo polecam!






Składniki na 1 osobę:
4 małe, młode ziemniaki
4-5 zielonych szparagów
pół niewielkiej  czerwonej cebuli
garść świeżej rukoli
kilka pomidorków koktajlowych
3 łyżki oliwy truflowej
Sos:
1 łyżka posiekanej natki pietruszki
1 łyżeczka soku z cytryny
2 łyżki oliwy
2 łyżki lekko gazowanej wody mineralnej
szczypta cukru do smaku
szczypta soli do smaku
szczypta świeżo zmielonego czarnego pieprzu do smaku
Przygotowanie:
Ziemniaki obieram lub oczyszczam szczoteczką, gotuję do miękkości w osolonej wodzie.
W czasie gdy gotują się ziemniaki: szparagi ucinam w połowie, pozostawiając tylko główki i część łodygi (dół łodygi doskonale nada się do zupy). Na ok. 3 minuty  przed końcem gotowania ziemniaków dorzucam je do nich, by się lekko zblanszowały.
Myję i osuszam rukolę. Obraną cebulę kroję w bardzo cieniutkie piórka.
Szykuję sos: blenduję wszystkie składniki, doprawiam do smaku.
Ugotowane ziemniaki (gorące) ostrożnie dzielę na świartki, razem z podgotowanymi szparagami przekładam do miseczki i skrapiam oliwą truflową. Delikatnie mieszam, przykrywam miseczkę, odstawiam na 5 minut. 
Na talerzu rozkładam liście rukoli, na nie wykładam ziemniaki z oliwą, pokrojone na pół pomidorki, oraz szparagi. Całość lekko posypuję piórkami cebuli. Polewam wcześniej przygotowanym sosem.






Gołąbki z kaszanką (kaszanka w kapuście)

Gołąbki z kaszanką (kaszanka w kapuście)

To był fatalny dzień. Tym bardziej, że miało być pięknie - wolny dzień w pracy; skoro świt planowałam załatwić sprawę klimatyzacji w mojej kurze (tak nazywam skodę) w warsztacie samochodowym (autoryzowanym, co pozwalało przyjąć, że sprawy przebiegną łatwo i szybko); w drodze powrotnej zakupy, a potem mnóstwo czasu na odpoczynek, i niespieszne gotowanie. Takie dla relaksu, bez gonitwy. No. Tyle z założeń, bo wyszło całkiem inaczej. 
Pobudka koło piątej, planowy przyjazd do warsztatu... i osiem, tak, osiem! godzin czekania, nieznośnie wlokących się godzin. Przeczytane dwie książki, odbyta jedna długa, odkładana od dawna rozmowa telefoniczna - tyle korzyści. Poza tym absurdalna strata czasu, i nadzieja napędzana co jakiś czas informacjami, że jeszcze tylko godzinka... 
Podsumowując: totalne, porażające poczucie bezsilności. Do tego ostatecznie sprawy nie załatwiłam, i nie wiem czy złożyć to na karb zwyczajnego pecha, czy nieudolności naprawiających. Powtórka pojutrze, oczywiście piętrzące się koszty, ogromna niechęć i zmęczenie.

Z gotowania nie zrezygnowałam, bo nie znalazłam sobie wystarczająco relaksującego innego zajęcia :) Skoro zostało pół dnia, warto było choć część wykorzystać na coś przyjemnego... Poza tym jest obiad na jutro!

W sumie to wczoraj spojrzałam na główkę młodej kapusty, potem na kaszankę w lodówce, i pomysł się sam urodził - a gdyby je połączyć?
Zrobiłam mini gołąbki z farszem z kaszanki, przygotowane na patelni. Warto podać je z podduszoną cebulką (dodatkowo posypałam je również cebulką prażoną). Niebo w gębie!

Dzień się trochę przynajmniej polepszył. Zresztą, pal diabli sprawę samochodu, załatwię to tak czy siak do końca tygodnia. Najważniejsze, że jest dom, do którego zawsze chce się wracać. Że jest przy kim popłakać. Że jest dla kogo gotować. Jednak to piękny dzień!



Składniki:
1 mała główka młodej kapusty
ok. 800 g kaszanki 
2-3 spore cebule
1 łyżka ketchupu
ewentualnie sól i pieprz do smaku
Dodatkowo:
6 łyżek oleju
1-2 cebule, podsmażone 
Przygotowanie:
Sparzam główkę kapusty i oddzielam liście, ścinam gruby nerw z każdego liścia. Z kaszanki zdejmuję osłonki, i rozdrobnioną przekładam do miski. Kroję e kostkę 2-3 cebule, podsmażam do zeszklenia na niewielkiej ilości oleju, przekładam do kaszanki. Dokładnie mieszam, ewentualnie doprawiam do smaku. Na każdy liść wykładam po łyżce farszu, zawijam niewielkie gołąbki. Podsmażam je z obu stron na niewielkiej ilości oleju, po czym zmniejszam ogień, przykrywam patelnię i duszę ok. 40 minut (kapusta wypuści sok, powinien wystarczyć do duszenia, ewentualnie możesz dolać odrobinę wody). Na koniec lekko smaruję gołąbki ketchupem i duszę jeszcze 10 minut. Podaję z podduszoną cebulką.









Copyright © 2016 sio-smutki-od-kuchni , Blogger