Szukaj na blogu

Książki "Wyspa Alice" Daniel Sánchez Arévalo

Przez całe lato miałam tak mało czasu, że pomimo przeczytanych kilku książek, nie znalazłam chwili by je opisać. Kurcze, i jak się zastanowić, to strasznie smutne! Trochę jestem zmęczona pędem ostatnich kilku miesięcy, czuję całą sobą potrzebę zwolnienia i odpoczynku. Może to więc i dobrze, że jest jesień, siłą rzeczy człowiek się trochę wyciszy; no i te coraz dłuższe wieczory - idealny czas na czytanie.
Jednak zanim przejdę do jesieni, chcę opisać kilka książek, które jakimś cudem udało mi się przeczytać latem. Ta, o której zaraz opowiem, to jedna z ostatnich, które przeczytałam, i jako że mam jeszcze bardzo świeże wspomnienia, od niej zacznę.

Bardzo mi się podobała. Uwielbiam książki, od których ciężko mi się oderwać. 
"Wyspa Alice" wciągnęła mnie od początku. Tytułowa Alice dowiaduje się, że jej mąż zginął w wypadku. Zostaje z sześcioletnią córeczką Olivią i jeszcze nie narodzoną Ruby. Zupełnie przypadkiem okazuje się, że Chris, jej mąż, skrywał tajemnice, o których nie miała pojęcia. Z dnia na dzień wali się spokojny, dotąd poukładany świat, a w głowie Alice rodzi się coraz więcej pytań. Po pierwsze, dlaczego wypadek, w którym zginął Chris, wydarzył się tak daleko od miejsca, w którym miał być tamtego wieczoru? Dlaczego ją oszukał? Dokąd w takim razie jechał? Po drugie - czy mąż w takim razie ją zdradzał? Jak to możliwe, dlaczego nie zauważyła żadnych sygnałów? Po trzecie... po czwarte... 
Alice nie jest w stanie myśleć o niczym innym, zaczyna własne śledztwo, chwytając się każdej, nawet najcieńszej nici, która prowadzi śladami Chrisa...
Po jakimś czasie trafia na wyspę Robin Island, i bardzo wiele musi się wydarzyć, zanim uzyska odpowiedź, co tak naprawdę robił Chris?

Książka jest niczym pamiętnik Alice, napisana w pierwszej osobie, co sprawiło, że chwilami miałam wrażenie, że po prostu słyszę myśli bohaterki. Jest napisana lekko, sprawnie, z dużym humorem; i opowieść, choć skomplikowana, toczy się bardzo gładko. 
Jest tu tajemnica i mnóstwo ciekawych i dobrze narysowanych postaci. Jest dużo ciepła i miłości. Jest ciekawa i wciągająca historia. Czyli wystarczająco dużo, żeby w długi, jesienny wieczór po tę książkę sięgnąć.

W mojej ocenie przyznaję jej 8/10 punktów.


W górnej części bloga widzisz stronę: książki na smutki. To właśnie tam znajdziesz wszystkie moje recenzje.



Brak komentarzy:

Copyright © 2016 sio-smutki-od-kuchni , Blogger