Sałatka z marynowaną cebulą
Towarzyszył dziś nam płochliwy i niestety bardzo wychudzony kot Rudzielec. Hm, może się kiedyś w końcu przełamie i przycupnie na którymś kolanie na pomizianie za uchem. Co do tego nie ma zupełnie oporów kotka Ruda - ta jest z nami bardzo zaprzyjaźniona i gdy przychodzi, domaga się pieszczot. Bywa też u nas bury kot z zakrzywionym ogonkiem i trochę rozdziawionym pyszczkiem (pewnie to następstwo bojów terytorialnych, bo zauważyliśmy na naszych zimowych spacerach, że koty mają swoje rewiry, i bardzo swojego terenu pilnują). Bury z racji lekko skrzywionego oblicza dostał imię Sylwek.
Składniki:
1-2 duże cebule
1-2 żółte pomidory
1 niewielki czerwony pomidor
kilka listków świeżej mięty
listki świeżego tymianku
kilka gałązek koperku
Proporcje na marynatę:
1 płaska łyżka ciemnego cukru dark muscovado
1 płaska łyżeczka soli
0,5 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
5 łyżek octu ryżowego (3%)
3 łyżki oleju
Przygotowanie:
W occie rozpuszczam cukier i sól, dodaję pieprz i olej, dokładnie mieszam. Obrane cebule kroję w cienkie piórka, przekładam do zamykanego pojemnika i zalewam marynatą. Zostawiam na noc w lodówce. Pomidory kroję w ósemki, dodaję marynowaną cebulę, listki mięty, tymianu i koperek, polewam całość częścią pozostałej z cebuli marynaty.
Sałatkę zjedliśmy z pumperniklem |
Chudy i strasznie wygłodzony, nie umiał się oderwać od jedzenia |
Ruda niczym u siebie zawsze rozkłada się w pobliżu |
Sylwek, widać że po przejściach: złamany ogonek, otwarty pyszczek i ucho z odgryzionym kawałkiem. Jednak do ludzi ma zaufanie. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz